Bezpieczeństwo i prawo.

Agnieszka Boczula, Magdalena Nowicka
„Psy obronne”, 141 str., Ksiażka i Wiedza, Warszawa 1995.
Klub „AKI”

Coraz więcej ludzi – pragnąc zapewnić bezpieczeństwo sobie, swej rodzinie i majątkowi decyduje się na zakup psa obronnego lub stróżującego. Jednocześnie rośnie liczba osób, które czują się zagrożone, widząc wokół siebie duże, „złe” psy. Zdarzające się co jakiś czas przypadki zranienia człowieka przez zwierzę budzą zrozumiały niepokój i powodują pogarszanie się atmosfery wokół wszystkich psów i ich właścicieli. Na codzień – bez wielkich dramatów na fatalną opinię psów pracują niektórzy niekompetentni, nieodpowiedzialni i zwyczajnie źle wychowani ich opiekunowie. Jest rzeczą jasną, zarówno z punktu widzenia prawa, zasad moralności czy wreszcie savoir-vivre’u, że za zachowanie psa odpowiada zawsze jego właściciel. Naszym zdaniem przyczyną wszelkich konfliktów (zarówno tych poważnych jak i całkiem błahych) powstających z winy psów – w istocie są błędy ludzi. Każdy wypadek jest do uniknięcia – jeśli jednak do niego doszło – właściwym winowajcą jest człowiek. Odpowiedzialność to kwestia wyobraźni, dbałości, wreszcie dobrego wychowania i troski o innych ludzi. Pewien pan nauczył swego psa pilnować mieszkania. Polega to na tym, że jego zwierzak ujada na wszystko i wszystkich: przechodniów, pojazdy i inne psy za oknem, ludzi przechodzących przez klatkę schodową, odpowiada szczekaniem na każdy ruch czy dźwięk, co chwila sygnalizuje jakieś niebezpieczeństwo. Współlokatorzy mają tego dość. Na protesty współlokatorów sąsiad odpowiada, że psa ma po to, aby pilnował domu; nie przyjmuje do wiadomości, że to, co byłoby dopuszczalne na jakimś pustkowiu – w mieście jest nie do zaakceptowania. O dziwo – w nocy, gdy pan i jego rodzina chce spać, pies milczy, widać istniał jakiś system, aby zdyscyplinować tego stróża domostwa. Formalnie wszystko jest w porządku, cisza nocna jest przestrzegana. Co z tego, skoro w dzień piesek jest w stanie zamęczyć wszystkich współlokatorów. Niektórzy właściciele mają zwyczaj wypuszczać psy na całodzienne, samodzielne spacery. Pozostawione bez opieki zwierzaki nudzą się, wdają w bójki, niszczą trawniki, czasem kogoś nastraszą. Oszczekują niektórych przechodniów, nie dadzą przejść przez podwórko obcemu psu, czasem próbują wmieszać się w zabawy dzieci. Ganiają koty, samochody. Czasem właściciele wkładają swoim pieskom kagańce. Twierdzą, że wszystko jest w porządku – pies nikomu nie zrobi krzywdy . To prawda – te psy nie są groźne. Ale wszyscy w sąsiedztwie marzą, aby to towarzystwo zniknęło i przestało zatruwać życie. Są też psy z upodobaniem oszczekujące ludzi lub inne psy. Nikt nie lubi, aby przez kilkadziesiąt metrów biegł za nim taki jazgoczący zwierzak. Właściciel nie chce przyjąć do wiadomości, że to też jest forma agresji. Twierdzi, że wszystko jest w porządku, bo jego pies nigdy nikogo nie ugryzł. „Panie, takiego małego się pan boisz?”, „Co pani, on ma kaganiec”, „Jak pana pies chce takiego małego ugryźć to go pilnuj, bo widać jest zły”- oto jego argumenty. Inny przykład chamstwa: na przystanku autobusowym stoi pani ze sporym owczarkiem kaukaskim. Pies z dużą nieufnością obserwuje tłum. Nagle z rykiem rzuca się w kierunku jakiegoś pana, uderzając go kagańcem. Przestraszony mężczyzna zwraca uwagę opiekunce psa, żeby lepiej pilnowała swego podopiecznego. W odpowiedzi słyszy, że: „Pies jest rasowy, zaszczepiony i odpowiednio wyposażony w smycz i kaganiec”, ” To jest ostry pies obronny, który właśnie jej pilnuje”, „Ktoś , kto staje obok takiego psa, a na dodatek próbuje na niego spojrzeć musi być niespełna rozumu”. Trudno komentować takie zachowanie. Dobrze wychowani powinni być ludzie – trudno oczekiwać (choć to się czasem zdarza), że psy będą zachowywać się grzeczniej niż ich właściciele. Nasza odpowiedź na pytanie :”Dlaczego ludzie nie lubią psów?” brzmi: „Dlatego, że wielu właścicieli tych psów nie da się polubić”. Jak powiedziano już wielokrotnie, wychowanie i szkolenie psa wymaga pewnej wiedzy: znajomości psychiki zwierzęcia, umiejętności postępowania z nim, zdolności do wyznaczania rozsądnych celów i świadomego doboru metod prowadzących do ich osiągnięcia. Dlaczego brak wystarczających umiejętności w wymienionych powyżej dziedzinach jest niebezpieczny? Oto zawodowy(!) treser podejmuje się szkolenia wychowanego w bardzo złych warunkach i odkupionego niedawno rocznego owczarka niemieckiego. Nowa właścicielka psa chciała, by był on miłym, grzecznym, ale w razie potrzeby umiejącym ją obronić zwierzakiem. Pies jest przykładem skrajnej nerwowości, nieufności i lęku wobec świata i ludzi, zwierzęciem zdominowanym przez tendencję do ucieczki. Dzielny „fachowiec” zabiera się do pracy. Nie tej, bardzo w tym wypadku trudnej i wymagającej najwyższych umiejętności, polegającej na oswajaniu i uspokajaniu psa. Przystępuje do zajęć z zakresu obrony. Kiedy owczarek wpadł w kompletny obłęd i albo urywał sobie głowę próbując uwolnić się ze smyczy i uciec, albo dziko atakował wszystko i wszystkich, „treser” oznajmił autorytatywnie, że z tak trudnym psem nie da się nic zrobić i zwrócił zwierzaka właścicielce. Podałyśmy tu przykład skrajny. Ale niestety próby szkolenia obronnego psów niepewnych, lękliwych, będące w istocie rozwijaniem ostrości pozornej spotyka się bardzo często. A właśnie takie zwierzęta są naprawdę niebezpieczne i ich dziełem jest olbrzymia większość wypadków. Niektórzy właściciele psów zapominają, że pies, z którym przystępujemy do szkolenia obronnego musi być naprawdę dobrze ułożony w zakresie ogólnego posłuszeństwa. Praktyka w tej dziedzinie bywa przerażająca. Oto w czasie dorocznego święta zwierząt do prowadzonego przez nas konkursu, w którym dzieci miały zaprezentować swoich czworonożnych przyjaciół, zgłasza się miły dziewięciolatek. Na smyczy trzyma bullterierkę. -To jest moja Bisia, ma dopiero rok, bardzo ją lubię. Jeszcze nic nie umie, a tata mówi, że ona świetnie idzie na pozoranta. Robi nam się trochę niemiło. Pytamy, czy rzeczywiście Bisia nic nie umie – pewnie tatuś nauczył ja przychodzić na zawołanie, siadać. – Nie – zaprzecza młody kynolog – Nie wraca, nic nie umie, bo jest jeszcze za mała na tresurę. Kończymy dyskusję apelem, aby tatuś jednak nauczył psa czegoś innego niż gryzienie ludzi. Szanse są niewielkie, bo – jak potem się dowiemy – ten pan jest znanym w mieście hodowcą i. . . treserem. Historii o braku odpowiedzialności, wiedzy czy rozsądku ze strony właścicieli psów mogłybyśmy przytoczyć naprawdę wiele. I byłyby to zarówno opisy zdarzeń , które widziałyśmy na własne oczy, jak i zasłyszane – często bezpośrednio od samych właścicieli psów obronnych, dumnych z karygodnych w istocie, choć niekoniecznie kończących się notatką w kronice wypadków, wyczynów ich podopiecznych. Mamy nadzieję, że nasi Czytelnicy należą do osób, które zamierzają bezpiecznie i prawidłowo ułożyć psa obronnego czy stróżującego. Spróbujemy więc zebrać podstawowe zasady postępowania, które pozwolą tak prowadzić zwierzę, aby nigdy nie stało się sprawcą wypadku.
Zasada 1. Tylko dobry pies nadaje się do obrony i stróżowania
Przypomnijmy, co już wiele razy mówiłyśmy: pies nerwowy, niepewny, lękliwy, wykazujący tendencję do ucieczki czy pozorną ostrość nie nadaje się do pracy stróża obronnego czy obrońcy. Rozwijanie w zwierzęciu agresji na bazie lęku to błąd. I to nie tylko dlatego, że niepewny pies nie jest pewnym obrońcą, ale ze względu na to, ze jego agresja jest trudna do przewidzenia i pohamowania. Lękliwy, rozszczuty pies jest naprawdę groźny.
Zasada 2. Najpierw posłuszeństwo – potem ćwiczenia z zakresu obrony
Ta reguła wielokrotnie była przez nas przywoływana. Nie wolno uczyć psa atakowania, dopóki nie mamy pewności, że zawsze i w każdej sytuacji jesteśmy w stanie nad nim zapanować, bez trudu (najwyżej dwiema komendami) przywołać do siebie. Jest też jasne, że pies musi być całkowicie podporządkowany przewodnikowi – jeśli przejawia zachowania dominacyjne wobec opiekuna (np. nie pozwala odebrać sobie jedzenia, broni się przed zabiegami takimi jak czesanie czy obejrzenie uszu, nie pozwala ruszyć zabawki) – najpierw trzeba uświadomić mu, kto tu rządzi, a dopiero potem myśleć o szkoleniu obronnym.
Zasada 3. Szkolenie psa wymaga myślenia.
Wiemy czego, po co i jak chcemy nauczyć naszego psa. Nasze postępowanie jest przemyślane i konsekwentne. Pamiętamy o tym, że każde szkolenie obronne obniża u psa próg pobudzania, a nasz pies może czasem źle zrozumieć jakąś sytuację.
Zasada 4. Nadzór.
Pies nigdy nie może pozostać poza kontrolą. W czasie spaceru z nim nie wolno nam zagapić się i pogrążyć we własnych myślach – musimy być świadomi, że w każdej chwili może zdarzyć się coś, co pobudzi zwierzę do obrony. Na taką sytuację musimy być zawsze przygotowani. Do nas – a nie do przypadkowych przechodniów, naszych gości, interesantów i in. – należy przedsięwzięcie wszelkich środków ostrożności. Pies obronny lub stróżujący musi być pod kontrolą tego, kto tę kontrolę jest w stanie sprawować – nigdy nie wolno opieki nad nim powierzać dziecku, czy komuś, kto do tego zadania nie jest w pełni przygotowany.
Zasada 5. Zabezpieczenie terenu.
Właściciel posesji, który decyduje się na psa stróżującego, musi najpierw zabezpieczyć teren tak, aby zwierzę nie mogło się wydostać na zewnątrz robiąc podkop czy przeskakując przez ogrodzenie. Najbezpieczniejsze są się wysokie (dwa i pół metra) ogrodzenia zbudowane z pionowych prętów, po których pies nie może się wspiąć. Płoty z siatki czy różnego rodzaju krat muszą na górze mieć ustawione pod kątem, skierowane do wewnątrz linie drutów, utrudniające psu przedostanie się na drugą stronę. Każde ogrodzenie musi mieć solidną podmurówkę. Dodatkowym zabezpieczeniem, zapobiegającym przypadkowemu wydostaniu się psa gdy ktoś wchodzi czy wychodzi jest podwójna brama ze śluzą. Taka konstrukcja jest szczególnie przydatna, gdy na nasze podwórze często przyjeżdżają samochody. Zwracamy uwagę na to, aby wejście było zamknięte na klucz czy zatrzask – ktoś, kto nie wie, że na posesji jest pies nie narazi się wówczas na przypadkowy i potencjalnie niebezpieczny kontakt ze zwierzęciem. Przy wejściu warto też umieścić ostrzegawczą tabliczkę.
Zasada 6.Tylko dobry sprzęt.Obroża, smycz, kaganiec, których używamy zarówno na codzień jak i w trakcie szkolenia psa muszą być funkcjonalne i bezpieczne. Niestety, większość sprzętu oferowanego w sklepach tych prostych warunków nie spełnia. Smycz dla dużego psa powinna być wykonana z mocnej, dobrze wyprawionej skóry. Solidny karabińczyk mocowany szyciem lub specjalnym pleceniem, podobnie skonstruowana rączka. Nity (zbitki) bardzo osłabiają konstrukcję i są nietrwałe. Nieprzydatne są smycze z łańcuszka, automatyczne i pejcze. Obroże – polecamy skórzane, nie nitowane, lecz szyte, z mocnym zapięciem i zgrzewanym metalowym kółkiem do przypięcia smyczy. Doskonałe są też obroże zaciskowe, zrobione z jednego kawałka łańcuszka o zgrzewanych ogniwach. Kolczatka to obroża stosowana od czasu do czasu w czasie ćwiczeń, sprzęt specjalny używany tylko w razie potrzeby – nie na codzień. Kaganiec solidny, uniemożliwiający psu ugryzienie. Musi być tak dobrany , aby zwierze mogło w nim swobodnie otworzyć pysk. Pies poci się za pośrednictwem błon śluzowych i języka – zbyt mały kaganiec ( a takie proponuje nam podczas wizyty w sklepie większość sprzedawców) bardzo mu dokucza. Kaganiec musi być tak skonstruowany, aby pies nie mógł go ściągnąć. Pozoranci uczestniczący w ćwiczeniach z zakresu obrony muszą być wyposażeni w odpowiednie stroje ochronne. Ubrania i prowizoryczne zabezpieczenia domowej produkcji są niewystarczające. Na naszym rynku jest dostępny specjalistyczny sprzęt importowany – drogi, lecz bezpieczny. Tylko takim powinniśmy się posługiwać.
Zasada 7. W szkoleniu psa należy korzystać z pomocy fachowców.
Nie polecamy oddawania psa na tresurę, lecz jeśli jest to możliwe przygotować go do pracy samodzielne – pod kierunkiem bardzo dobrego szkoleniowca. Instruktor, z którego pomocy będziemy korzystać, powinien mieć odpowiednie kwalifikacje (uprawnienia w tym zakresie nadaje Związek Kynologiczny, a także policja). Informacja, że ktoś pracuje ze zwierzętami od dziesięciu lat i wyszkolił ich sto, nie mówi nic o jego umiejętnościach, a tylko o tym, że udało mu się znaleźć stu klientów. Najlepiej byłoby poprosić tresera, aby zademonstrował nam jakiegoś wyszkolonego przez siebie psa, przyjrzeć się jego metodom pracy i na tej podstawie podjąć decyzję o współpracy. Również angażowani przez nas do pomocy pozoranci muszą mieć doświadczenie i duże umiejętności.
Zasada 8. Odpowiedzialność.
Jak już powiedziano, zarówno z zasad prawa jak i etyki wynika nasza odpowiedzialność za bezpieczeństwo ludzi, którzy z takich czy innych względów mają kontakt z naszym psem. Pamiętajmy, że jeśli zdarzy się wypadek, to usprawiedliwienia : „Nie chciałem”, „Nie przewidziałem”, „Nie zauważyłem” – są bez sensu.
Zasada 9. Znajomość przepisów prawa i ich przestrzeganie.
Decydując się na posiadanie przygotowanego do obrony czy pilnowania terenu psa, musimy wiedzieć, w jakich sytuacjach wolno nam się odwołać do pomocy zwierzęcia i przestrzegać obowiązujących w tym zakresie zasad prawa.

Do góry