Dlaczego psy atakują.

Agnieszka Boczula, Magda Nowicka
Klub „AKI”
Agnieszka Boczula to autorka książki „Pies dobrze wychowany”.

Każdy właściciel psa powinien orientować się w podstawowych zagadnieniach dotyczących psiej psychiki. Czy można wychowywać i szkolić zwierzę, jeśli nie wie się nic o jego charakterze, możliwościach psychicznych, sposobach reagowania, specyficznych zdolnościach? Oczywiście każdy stykał się w swoim życiu z różnymi psami, posiada na ich temat pewne wiadomości. Najczęściej jednak ich zasób jest zbyt skromny, aby udało się prawidłowo i bezkonfliktowo ułożyć psa, zwłaszcza, jeśli oczekujemy od naszego podopiecznego pełnienia zadań specjalnych, do których można zaliczyć m. in. pracę obrońcy lub stróża. Nasze rozważania musimy rozpocząć od precyzyjnego określenia pojęcia charakter. Zgodnie z definicją profesora E. Serferego jest to „całość wszystkich wrodzonych i nabytych fizycznych i duchowych cech, właściwości i zdolności, które określają, kształtują i regulują stosunek psa do otoczenia”. Analizując powyższe zdanie warto zauważyć, że:

  • Charakter psa jest strukturą złożoną. Charakter nie jest strukturą, chociaż może mieć strukturę. J. I. Nie można więc sensownie określić psa jednym słowem, „on jest zły”, „to zwierzę jest bardzo wrażliwe”, „Mój Miś jest urodzonym obrońcą”, itd. Zrozumieć psa – to znaczy wychwycić całe mnóstwo różnych elementów składających się na całość jego psychicznej sylwetki. Pies jest takim, jakim go stworzyła natura, pewne jego psychiczne właściwości są stałe i niezmienne. Równocześnie jednak jest zwierzęciem zdolnym do pamiętania, kojarzenia, uczenia się, i jego reakcje w bardzo dużym stopniu mogą być modyfikowane. A więc charakter psa jest w pewnej mierze ukształtowany poprzez doświadczenia zdobyte w szkole życia.
  • Rozpoznać, ocenić i opisać charakter psa możemy obserwując zachowanie zwierzęcia w różnych sytuacjach.
  • Charakter psa zbudowany jest z dwu warstw – cech wrodzonych, odziedziczonych po przodkach, oraz nabytych. Wychowawca psa musi czasem powiedzieć „ten pies tego zadania nigdy nie wykona dobrze – to leży poza jego możliwościami”, albo „istnieje sposób, aby tego psa zmienić”. Cała sztuka polega na tym, aby rozpoznać, które z tych zdań stosuje się rozpatrywanego problemy wychowawczego lub szkoleniowego.
  • Charakter psa jest różny w różnych okresach życia zwierzęcia. Inaczej reaguje niedoświadczone kilkumiesięczne szczenię niż „znający życie” dojrzały pies czy wreszcie staruszek. Decydują o tym naturalne procesy dojrzewania, starzenie się organizmu i cały bagaż życiowych doświadczeń psa. Skoro wiemy już, co kryje się pod pojęciem charakteru, spróbujmy omówić jego strukturę, rozpoznać i pisać elementy warunkujące sposoby reagowania, a co za tym idzie przydatność użytkową zwierzęcia. Wyróżnimy tu trzy podstawowe grupy czynników: 1. konstytucję, 2. popędy i instynkty, oraz 3. wyższe zdolności psychiczne. Mówiąc o konstytucji psa mamy na myśli ogólną sprawność jego organizmu: aparatu ruchu, organów wewnętrznych, narządów zmysłów i systemu nerwowego. Jest jasne, że silny, sprawny, zdrowy zwierzak będzie zachowywał się inaczej niż chory czy pod jakimś względem upośledzony. Ogólny wygląd psa może nam wiele powiedzieć, choć oczywiście nie zawsze sprawiające wspaniałe wrażenie zwierzę jest rzeczywiście doskonałe użytkowo. Jeśli obserwujemy małego pekińczyka, już na pierwszy rzut oka wiemy, że trudno byłoby wymagać, aby stał się stróżem obejścia; natomiast potężny rottweiler prawdopodobnie zadanie to spełni z powodzeniem. Konstytucja psa to nie tylko cechy jego fizycznej konstrukcji, ale także wynikające z właściwości systemu nerwowego temperament, wytrzymałość i psychiczna wrażliwość. Pod pojęciem temperamentu rozumiemy tu zdolność do szybkiego lub powolnego reagowania na bodźce środowiska oraz równowagę między procesami pobudzania i hamowania. Wynika on ze sprawności narządów zmysłów (wzroku, słuchu, węchu, dotyku i smaku) oraz systemu nerwowego i mózgu. Magdo, tak mózg (!) jak i narządy zmysłów są częścią układu (=systemy) nerwowego. J. I. Temperament psa zwykło się określać jako żywy (gdy pies reaguje szybko) bądź powolny; według precyzyjniejszych klasyfikacji Pawłowa wyróżnia się typy:
  • choleryczny, charakteryzujący zwierzęta łatwo reagujące na podniety i stosunkowo powoli powracające do równowagi; nie są one łatwe w szkoleniu i prowadzeniu, gdyż są zbyt pobudliwe i łatwo się rozpraszają.
  • sangwiniczny, gdy procesy pobudzania i hamowania są w równowadze, zachodzą szybko i silnie; psy o takim temperamencie są najcenniejsze, jako że wykazują dużą aktywność, dobrze znoszą zmianę warunków pracy, szybko oswajają się ze zmianami otoczenia; – flegmatyczny, kiedy powstawanie i zanikanie reakcji na bodźce zachodzi z równą siłą, lecz raczej powoli; psy z takim temperamentem są raczej powolne, gorzej znoszą zmiany, ale ogólnie są spokojne, opanowane, co w pewnych rodzajach pracy może być zaletą;
  • melancholiczny, zwany też słabym, gdy pies ogólnie słabo reaguje na bodźce i źle przystosowuje się do zmian, jest bierny. Psy z tej grupy są mało przydatne do szkolenia.
    Próbując określić rodzaj temperamentu psa musimy pamiętać, że w praktyce trudno byłoby znaleźć wzorcowego psa reprezentującego określony typ, zwłaszcza, że szybkość i trwałość reakcji tego samego psa będzie różna w zależności od bodźca, jaki zastosujemy. Na przykład, jeśli nasz zazwyczaj powolny dog panicznie boi się huku, to wystrzał z pistoletu natychmiast zmusi go do ucieczki i upłynie sporo czasu, zanim zwierzę odzyska równowagę. Nie możemy na postawie takiej próby ocenić go jako psa żywego, czy też cholerycznego. Gdy spróbujemy naszego boksera, psa pozbawionego pasji myśliwskiej zainteresować śladem sarny, to okaże się on psem bez temperamentu lub flegmatykiem, bo ten bodziec zupełnie nie współgra z naturalnymi popędami. Tak więc określenie temperamentu danego psa najlepiej jest przedstawiać w oparciu o całość jego zachowań i w powiązaniu z bodźcem lub sytuacją, na przykład „pies o raczej powolnym temperamencie, mało ruchliwy, gwałtownie reagujący na bodźce dźwiękowe” (dog), lub „pies bardzo żywy, silnie i trwale pobudzający się w czasie zabawy lub walki, obojętnie reagujący na woń zwierzyny” (bokser). Z temperamentem wiąże się ściśle wytrwałość oraz psychiczna wrażliwość psa. Niektóre zwierzęta dzięki silnemu systemowi nerwowemu, a także swej sprawności fizycznej, są zdolne do długotrwałego wysiłku i pracy. Przez kilka godzin mogą węszyć w poszukiwaniu zaginionego człowieka, uważnie śledzić poczynania pasących się owiec i zaganiać oddalające się sztuki, czujnie pilnować obejścia, itd. O takich psach mówimy, że są wytrwałe. Oczywiście ogólna informacja, że dany pies jest wytrwały wymaga uzupełnienia, przy jakim rodzaju pracy ujawnia się ta niewątpliwie cenna zaleta. Czasem zresztą wytrwałość niektórych poczynań poczynania nie mogą być „wytrwałe”; może „wytrwałość psów w niektórych poczynaniach”? J. I. psa może nam przysporzyć kłopotów, na przykład gdy nasz podopieczny jest niezmordowany w zbieraniu odpadków, gonieniu kotów, czy też poszukiwaniu grzejących się suk. Na naszego psa mogą spaść rozmaite przykrości. Oto skacząc przez przeszkodę uderzył się boleśnie w łapę, jakiś obcy człowiek uderzył go parasolem, kiedyś indziej próbował ukraść kawał mięsa i stojący obok garnek spadł mu na głowę. Jak zwierzę zareaguje na takie zdarzenie zależeć będzie od jego twardości. Pies określany imieniem „twardego” nie przejmie się przeciwnościami, po chwili spróbuje jeszcze raz przeskoczyć przez przeszkodę, zignoruje cios (a może zechce podjąć walkę), i mimo chwilowego bólu i strachu pożre mięso. Inne zwierzę będzie obawiało się powtórzyć skok, z piskiem odskoczy od nieznajomego i zrezygnuje z przysmaku, ale po pewnym czasie niemiłe wrażenia zatrą się. Tak reaguje pies o średniej twardości. Pies wybitnie miękki na zapamięta na długo przykre zdarzenie. Będzie obawiał się pokonywać przeszkody, zacznie stronić od obcych ludzi (zwłaszcza tych z parasolami) i definitywnie zaprzestanie kradzieży. Odporność psychiczna, czyli stopień twardości lub miękkości, jest niezwykle istotną cechą użytkową psa. Z jednej strony wrażliwość na wszelkie nieprzyjemne doznania jest ogromnym utrudnieniem w szkoleniu psa. Wszelkie nieprzewidziane negatywne zdarzenia pies długo pamięta i unika sytuacji, w których do nich doszło. Pies miękki łatwo się zniechęca, „obraża”, i odmawia wszelkiej współpracy. Jednocześnie takie zwierzę jest zwykle podatne i łatwe w szkoleniu. Jego niewłaściwe zachowania łatwo jest zahamować – wystarczy jednorazowe szarpnięcie smyczą, skarcenie głosem. Z kolei pies twardy może sprawiać pewne kłopoty. Lekceważy sobie karę i robi to, na co ma ochotę, Może być niesforny i trudny w prowadzeniu, mało układny. Równocześnie jednak raczej nie zostanie przypadkowo „zepsuty”, pojedynczy wypadek, czy mimowolnie zadany ból nie sprawi na nim druzgocącego wrażenia. Pies, którego zadaniem ma być obrona właściciela lub jego dobytku powinien wykazywać dużą twardość, inaczej nie sprosta sytuacji walki. Ogólna wrażliwość psa jest najczęściej powiązana z jego wytrzymałością, choć nie są to pojęcia równoznaczne. Pies bardzo miękki rzadko bywa wytrzymały w działaniu; zwierzęta zdolne do długotrwałej pracy na ogół wykazują jednocześnie dużą twardość. Definiując i objaśniając pojęcie konstytucji psa oraz elementy ją kształtujące (ogólna sprawność organizmu i budowa, temperament, wrażliwość, wytrzymałość) doszliśmy do punktu, w którym możemy nakreślić pierwszy szkic do portretu dobrego psa obrończego i stróżującego. A więc wymagać od niego będziemy silnej konstytucji, na którą składają się:
  • dobra sprawność aparatu ruchowego i organów wewnętrznych, dobrze rozwinięte narządy zmysłów, zahartowanie i sprawność fizyczna, odporność organizmu na nieprzyjazne warunki klimatyczne i dobre zdrowie;
  • temperament średni lub żywy, zrównoważony; pies powinien wykazywać zainteresowanie otoczeniem, szybko reagować na płynące z zewnątrz bodźce; posługując się klasyfikacją Pawłowa do pracy najbardziej przydatne są zwierzęta sangwiniczne lub (choć trudniejsze w szkoleniu) choleryczne;
  • duża twardość w warunkach starcia z przeciwnikiem połączona z małą wrażliwością na ból. Drugą, po czynnikach konstytucyjnych, grupą własności psychicznych tworzących charakter psa są jego popędy i instynkty. Każde zwierzę odczuwa cały szereg życiowych popędów. Ich źródłem mogą być pewne stany fizjologiczne organizmu (na przykład głód, pragnienie, gotowość do rozrodu), jak i pierwotne uczucia uwarunkowane sytuacją zewnętrzną (na przykład lęk, chęć zmierzenia się z wrogiem). Stan napięcia, jaki wywołuje niezaspokojona potrzeba skłania zwierzę do poszukiwania „drogi wyjścia” z sytuacji, motywuję do określonego działania. Sposób, w jaki dane zwierzę zachowuje się pod wpływem określonego popędu nazywamy instynktem. Instynkty są wrodzonymi (nie zaś wyuczonymi), specyficznymi dla gatunku sposobami postępowania. Głodna owca poszuka trawy – pies przystąpi do polowania. Walka jeleni o samice będzie wyglądała inaczej niż pojedynek dwóch psów. Oczywiście, w ramach jednego gatunku poszczególne popędy występują w odmiennych kombinacjach i z różnym nasileniem u każdego osobnika, przyjmują też różne formy. Mamy więc pozbawione popędu pekińczyki i urodzonych myśliwych, wyżły. Spotykamy rottweilery, które popędy walki i dominacji skłaniają do ciągłych bójek z innymi psami i zwierzęta tej rasy przyjaźnie nastawione do każdego kuzyna. Odzwierciedleniem stwierdzenia, że u różnych osobników ten sam popęd może przybierać odmienne formy będzie zachowanie dwóch psów w sytuacji wtargnięcia obcego na teren posiadłości psa (i jego pana). Pierwszy z nich będzie sygnalizował obecność intruza szczekaniem, drugi spróbuje go zaatakować. Obie reakcje są wyrazem tego samego popędu ochrony terytorium. W tym miejscu przejdźmy do omówienia popędów występujących u psa i specyficznych form, w jakich się one ujawniają. Utrzymanie się przy życiu i bezpieczeństwo są uwarunkowane popędami samozachowawczymi. W sytuacji zagrożenia dotyczącego zarówno „nietykalności fizycznej” jak i zachowania pewnego stanu posiadania pokarmu, terytorium) zwierzę odczuwa strach pobudzający je do działania. Najpowszechniejszą wśród gatunków dzikich reakcją jest ucieczka. Czmychają przed człowiekiem wilki, uciekają roślinożercy przed drapieżnikami, dla każdego zwierzęcia jest to wyjście bezpieczne, bo nienarażające na szwank własnego zdrowia czy życia. Popęd ucieczki występuje też bardzo powszechnie wśród psów i może przyjmować różne formy – od panicznej rejterady „gdzie oczy poniosą” po lekkie cofnięcie się. Strach może pobudzić też do „poddania się” – zamanifestowanie postawy uległości: pies pochyla szyję, tuli uszy, skręca lekko ciało odsłaniając okolicę pachwinową, ogon ma nisko ułożony, oblizuje się lub też po prostu kładzie się na ziemi odsłaniając brzuch. Takie zachowanie na pewno Państwo obserwowali. W szczególnie wyrazistej formie u szczenięcia w momencie jego spotkania z innym dorosłym psem. Kolejny sposób reagowania na niebezpieczeństwo nazwiemy „grożącym”. Pies przyjmuje postawę imponującą: stoi na sztywnych łapach, często z uniesionym ogonem, głowę ma ułożoną wysoko, uszy postawione, jeży sierść na grzbiecie, pokazuje zęby, warczy. W ten sposób stara się zniechęcić przeciwnika (innego psa, człowieka, a także budzący strach przedmiot) do spodziewanego ataku. W przypadku gdy przestraszony pies nie ma szansy ucieczki, a przeciwnik nie reaguje na poddanie się lub grożenie, jedynym wyjściem jest walka. Zwierzę powodowane lękiem podejmuje desperacką próbę samoobrony. Tego rodzaju reakcja bardzo powszechnie jest brana przez niedoświadczonych obserwatorów (także samych właścicieli psów) za przejaw odwagi, gdy w istocie jest czymś z goła przeciwnym. Agresywne zachowanie wynikające z lęku nazywamy ostrością pozorną. Do tego pojęcia będziemy jeszcze wielokrotnie wracać, gdyż takie reakcje są bardzo rozpowszechnione i niebezpieczne. Naszym zdaniem prawie wszystkie sytuacje zaatakowania i pogryzienia człowieka przez psa są powodowane przez zwierzęta kierowane strachem – wykazujące pozorną ostrość. W tym miejscu warto zastanowić się nad tym czym różni się pies lękliwy od nieustraszonego. Jest jasne, że każde zwierzę czegoś się boi. Żaden normalny pies nie wyskoczy przez okno z piątego piętra, żaden nie wejdzie dla zabawy w ognisko. Bariera strachu i popęd samozachowawczy chronią jego życie i zdrowie. Są psy o dużej pewności siebie, które oceniają sytuację i reagują na miarę rzeczywistego zagrożenia. Nie popadają w panikę, zachowują się „rozsądnie”, w sposób zrównoważony. Spotykamy też często zwierzęta pełne lęku, wszędzie widzące niebezpieczeństwo i reagujące ucieczką, grożeniem lub atakiem w sytuacjach z naszego ludzkiego punktu widzenia całkiem niegroźnych. Musimy tu pamiętać, że pies nie analizuje okoliczności na sposób właściwy człowiekowi, o jego zachowaniach decydują w ogromnej mierze jego wrodzone wzorce postępowania. Oczywiście pies jest zdolny do zapamiętywania, kojarzenia zdarzeń i nauki. Jeśli więc przekona się, że coś, co pierwotnie budziło jego lęk w istocie nie jest groźne (samochód, odgłos odkurzacza, widok krowy lub słupa ogłoszeniowego) może przestać się obawiać. Czy tak się stanie, czy pies nauczy się pewności siebie zależy od kilku czynników, a więc: jak głęboko tkwi jego obawa, jak często dochodziło do pełnego rozkwitu paniki w danych okolicznościach, jakie kroki przedsięwziął wychowawca, aby zmienić niekorzystną tendencję psa, na ile pies jest „bystry” – zdolny do kojarzenia i nauki. Są psy, które tak bardzo boją się niektórych bodźców, że nigdy nie będą w stanie przezwyciężyć lęku. Przeciwnie, im częściej natkną się na to zjawisko, tym bardziej nerwowo i trwale reagują na nie. Tak głęboko zakorzenione lęki dotyczą często silnych bodźców akustycznych. Stąd wiele psów nawet po kilka dni nie wychodzi z domu w okresie detonowania noworocznych fajerwerków. Jedyną pomocą dla nich stają się niwelujące stres leki uspokajające. Przypatrzmy się z kolei innemu przykładowi. Trzymiesięczne szczenię czuje pewną obawę przed obcymi psami. Jeśli w tym okresie życia zostanie kilkakrotnie silnie przestraszone przez jakieś psy, czy też pogryzione, jego lęk może rozwinąć się i utrwalić. Młody pies, który przy pierwszym spotkaniu, na przykład z jadącym ulicą autobusem, umknął gdzie pieprz rośnie i taką „akcję” powtórzył jeszcze kilka razy, może mieć trudności w przyzwyczajeniu się kiedykolwiek do tego typu pojazdów. „Zobaczyłem tego potwora, przestraszyłem się i zapamiętałem: obraz, własne uczucie, rozładowanie przykrego wrażenia poprzez ucieczkę; to właśnie sposób, żeby radzić sobie z taką sytuacją” – oto jak można przedstawić schemat utrwalenia się instynktu ucieczki. Bardzo podobnie wygląda kwestia rozwijania się ostrości pozornej. Powiedzmy, że mamy do czynienia z młodym psem obawiającym się obcych osób. Gdy ktoś do niego podchodzi, wyciąga rękę, pies cofa się (ucieczka), kuli (poddanie), oszczekuje (grożenie). Jeśli nieznajomy nadal się zbliża, pies czuje się coraz bardziej niepewnie. Okazanie uległości ani próba odstraszenia nie dały efektu, smycz nie pozwala uciec: pozostaje samoobrona i pies musi ją podjąć; to jedyny dostępny w tym momencie sposób rozładowania stresu. Zauważmy, że zawsze próba „oswojenia” psa, przy której doszło do walki, musi się skończyć wygraną zwierzęcia, bo człowiek pogryziony trochę lub bardzo musi w końcu odejść. Zwyciężyć nie może, „był górą” na początku, gdy został uznany za kogoś silniejszego, budzącego lęk, potem sukces odnosi zwierzę. (sic!) Samoobrona „uratowała mu życie”. Jeśli właściciel psa dopuszcza do tego rodzaju sytuacji rozmyślnie lub bezmyślnie i zmusza psa do ataku ze strachu, jego podopieczny przyzwyczai się, że agresja wobec obcych to metoda uniknięcia zagrożenia. Będzie więc napadał na każdego, kto znajdzie się w pobliżu. Sprowokowanie do agresji ze strachu powoduje, że pies przekonuje się, że to jest właśnie dobra, warta stosowania strategia. „On podszedł i był straszny, nie reagował na poddanie się, nie dał się odstraszyć, ale broniłem się dzielnie i on zniknął” – tak rodzi się ostrość pozorna. Jeśli będzie rozwijana przy następnych bliskich spotkaniach ugruntuje się i rozwinie. Równocześnie pies lękliwy zawsze, mając taką szansę, będzie próbował uciec, a w każdym razie nikła jest szansa, że tego nie zrobi. Chociaż „wygrał” kilka razy z obcymi, to widząc kogoś, kto bije jego pana pomyśli o sobie i własnym bezpieczeństwie. Jeśli (prowadzony luzem) otrzyma cios – ucieknie przed następnym. Ale zaatakuje bez istotnego powodu kogoś słabszego, na przykład przechodzące dziecko – bo jego się nie obawia aż tak, aby uciekać, ale wystarczająco, by ugryźć. Atak spowodowany rozwiniętą pozorną ostrością następuje przeważnie bez ostrzeżenia – jak pamiętamy pies stwierdził wcześniej, że próby grożenia lub sygnalizowania poddania nie dają efektu i sięga od razu po środek ostateczny. Może przy tym być naprawdę niebezpieczny – bo w walkę o swoje bezpieczeństwo zwierzę wkłada wszystkie siły, jest zdesperowane. Jak wynika z tego opisu dopuszczenie czy też świadome rozwijanie pozornej ostrości jest i niebezpieczne, i bezcelowe. Lękliwy, niepewny pies nie może być i nie jest materiałem na obrońcę – budowanie czegokolwiek na rozwijaniu strachu może przynieść efekty wyłącznie negatywne. Pies pełen obawy o własne bezpieczeństwo nie zapewni bezpieczeństwa ni pewności swemu panu. W tym miejscu musimy powiedzieć jeszcze o tak zwanej nieufności wobec obcych, traktowanej powszechnie jako jedna z podstawowych zalet wymaganych od psa obrończo-stróżującego. Mówiąc, że nie ufamy komuś mamy zwykle na myśli to, że obawiamy się go – o „czystość” jego zamiarów, metod postępowania, uczciwości i nie jest nieporozumieniem, że w braku zaufania tkwi lęk o to, co dany człowiek nam zrobić. Nie jest błędem powiedzenie, że także u psa nieufność kryje w sobie element obawy. Pies może traktować ludzi z większą lub mniejszą sympatią, jeśli ich się nie boi, może pozostawać na ich bliskość obojętnym, niechętnie traktować pieszczoty i nie mieć ochoty na kontakt z obcymi. Zachowuje się przyjaźnie lub obojętnie, spokojnie, pewnie. Jeśli natomiast o (zwłaszcza młodym) psie ktoś powie „Panie, to dobry pies, nie da się do siebie zbliżyć, taki jest nieufny”, to znaczy, że mówi o zwierzęciu pełnym obawy. A więc tak na prawdę nie o dobrym psie obronnym, tylko tym którego stać byłoby najwyżej na ostrość pozorną. A przed takim właśnie chcemy Państwa przestrzec. Wróćmy jeszcze na chwilę do roli wychowawcy w procesie oswajania psa w budzącymi jego lęk zjawiskami, wyrabianiu pewności siebie. Oczywiście, jak już wcześniej powiedziano, nie z każdego psa da się zrobić bohatera, o tym decydują jego wrodzone predyspozycje. Użyłyśmy przed chwilą słowa „oswajanie” i ono właśnie najlepiej określa ogólne podejście do każdego wychowanka. Musimy działać tak, aby psa uspokajać, przekonywać, pomagać przezwyciężyć strach, postępować łagodnie. Wspierać go swoją postawą. Gdy zwierzę próbuje uciec – przytrzymujemy je rękami (nie smyczą), skłaniamy do zatrzymania, głaszczemy, uspokajamy głosem, dajemy smakołyk. Wraz z psem oddalamy się bardzo powoli od budzącego lęk zjawiska tak, aby pies odchodząc cały czas je widział, aż do punktu, w którym poczuje się bezpieczniej. Dalej głaszcząc, chwaląc psa pomaleńku próbujemy zmniejszyć dystans dzielący psa od „potwora”. Żadnego ciągnięcia na siłę pod hasłem „głupi, czego się boisz!”. Pies właśnie boi się, boi właśnie tego i każde przekonywanie na siłę stan ten jedynie pogłębi. Możemy spróbować też pomóc psu pozwalając mu zapoznać się ze „strasznym” obiektem w warunkach gdy jest on mniej przerażający. A więc jeśli wyraźnie lęka się autobusów pójdźmy z nim na pętlę gdzie stoją one nieruchomo, nie dymią, nie hałasują. Gdy obawia się powiewającego na wietrze prześcieradła, zdejmijmy je ze sznurka, zwińmy, pozwólmy psu z bliska obejrzeć i obwąchać, rozwińmy z powrotem, delikatnie nim poruszmy i razem z psem odnieśmy na miejsce. Starajmy się oswajać i zaprzyjaźniać psa stopniowo z obcymi ludźmi i zwierzętami. Wszystkie nasze działania muszą być prowadzone tak, aby w ich trakcie pies czuł się bezpieczny, aby jego lęk utrzymywał się na niskim poziomie i nigdy nie przeradzał się w panikę. W przypadku oswajania zwierzęcia z czymkolwiek wychowawca powinien działać szczególnie ostrożnie, a zwłaszcza umieć obserwować psa. Człowiek musi wiedzieć i przyznać sam przed sobą, że oto jego podopieczny nie jest bohaterem – wtedy może uda mu się naprawdę wzmocnić pewność siebie u psa. Upieranie się, że „on się nie boi, tylko nie lubi łysych, ciągników, starych drzew i koni i dlatego od nich ucieka, oszczekuje i atakuje” na prawdę nie ma sensu. Lęk psa trzeba widzieć, a wtedy jest szansa na jakiekolwiek jego opanowanie. O reakcjach lękowych psa i towarzyszących jej zjawiskach mówimy tak dużo właśnie dla tego, że występują one na prawdę bardzo często i są powszechnie niedostrzegane. Pewność charakteru to rzeczywiście najcenniejsza zaleta każdego psa, stanowiąca jedną z podstaw bezkonfliktowego życia zwierzęcia w cywilizowanym świecie ludzi. W powszechnej opinii cechą charakteru psa obrończego czy stróżującego powinna być odwaga. Spróbujmy zastanowić się w tym miejscu nad znaczeniem tego określenia (nie można chyba „odwagi” nazwać „określeniem”) i możliwości jego stosowania w opisie zachowań psa. Jeśli mówimy o człowieku, że wykazał w jakiejś sytuacji odwagę, rozumiemy, że mając pełną świadomość grożącego mu niebezpieczeństwa i wszelkich możliwych skutków swego postępowania świadomie decydował się działać wbrew interesowi swego bezpośredniego bezpieczeństwa. Przemógł strach i w imię pewnych wyższych racji postanowił zaryzykować i ponieść ewentualnie konsekwencje swego działania. Zachowanie odważne związane ze świadomością i zdolnością myślenia abstrakcyjnego – a to, jak wiadomo nie jest cechą psychiki zwierząt. Skąd więc tyle „odważnych” (w opinii właścicieli i niektórych „znawców”) psów? Powiedzieliśmy, że strach jest uczuciem mającym biologiczny sens i powszechnym u wszystkich zwierząt. To, czy określimy psa mianem tchórzliwego zależy od tego, czy jego reakcje lękowe występują w nasileniu odpowiednim do sytuacji. Rzecz w tym, że my, ludzie możemy autorytatywnie stwierdzić „obawa przed odkurzaczem jest bez sensu, to urządzenie niczym nie zagraża, pies, który się go boi jest lękliwy”, bo mamy możliwość oceny okoliczności. To, że jakiś pies nie boi się odkurzacza (starej wierzby, dziecka sąsiadów, huku petard) to nie przejaw jego odwagi, ale braku lęku, postrzeganie danego zjawiska jako niegroźnego. Dlatego w przypadku opisu charakteru psa odpowiedniejsze byłoby używanie w miejsce terminu „odwaga” określenia „nieustraszoność”. Dotychczas nasze zachowania dotyczyły zachowań psa powiązanych z niepewnością i lękiem. Ostatni przykład na pewno mówi o psie charakteryzującym się innymi zgoła predyspozycjami. Pora więc zastanowić się i dokładnie prześledzić źródła innych niż pozorna ostrość wrogich reakcji zwierzęcia. Leżą one w sferze związanej z popędem sfory. Zacznijmy od przypomnienia faktu, że pies z natury jest zwierzęciem żyjącym w grupie osobników swego gatunku, obecnie udomowionym i zdolnym do włączenia się w środowisko ludzi. W pierwotnej grupie psów obowiązywały pewne prawa. Ustalona była hierarchia – pozycja każdego osobnika, która regulowała sposób odnoszenia się do siebie wzajemnie poszczególnych zwierząt i ich funkcje w grupie. O pozycji danego osobnika decydował jego wiek, częściowo płeć, siła, indywidualne cechy charakteru i zdolności. Jakie? Pewność siebie, twardość, nieustraszoność, a ponadto specyficzny wrodzony popęd do dominacji – wewnętrznie uwarunkowane dążenie do przewodzenia. Były (i są) psy dążące do objęcia przywództwa w grupie. Wobec towarzyszy sfory (dawniej były to inne psy, teraz także ludzie, wśród których zwierzę przebywa) pies manifestował siłę, gotowość do walki o władzę, swoim zachowaniem starał się zmusić ich do uległości. Choć czasem mogły się zdarzyć bitwy o przywództwo, najczęściej wystarczał język gestów. Czy widzieli kiedyś państwo dwa psy stojące tuż obok siebie na sztywnych łapach, z lekko uniesionymi ogonami, troszkę zjeżone i warczące? Ta sytuacja nie musi się skończyć awanturą. Raczej jeden z rywali, ustawiając się pod kątem prostym do przeciwnika dotyka przodem jego barku, głowę trzymając nad jego kłębem (tak zwana pozycja „T”) i w ten sposób zmusi go do uznania się za pokonanego – przyjęcia postawy uległości. Rozejdą się wolno – hierarchia została ustalona drogą specyficznej „wojny nerwów” i w sposób bezkrwawy. Obecne udomowione psy doskonale znają i rozumieją ten system sygnalizacji. My ludzie, biorąc pod swój dach zwierzę, musimy wiedzieć, że od sposobu naszego postępowania i umiejętności zasygnalizowania psu kto tu rządzi zależy to, czy w pewnym momencie nie dojdzie do konfliktu. Z zasady każdy pies odczuwa naturalny respekt wobec ludzi i niejako w sposób naturalny chętnie się im podporządkowuje, ale jeśli bystry i z silnym popędem do dominacji pies przekona się, że jego państwo żywią wobec niego obawę, zachowują się niepewnie i niekonsekwentnie – może próbować przejąć nad nimi władzę. Jeżeli zachowania opiekuna w psim języku mogą być interpretowane jako uległe – zwierzę nie pojmuje jak ten „podwładny” śmie czasem czegoś od niego żądać. Zasygnalizuje, że przecież on tu rządzi, a jeśli człowiek nadal mu się nie podporządkuje – dojdzie do walki. Jakich więc zachowań wobec psa należy unikać? Nie karmić psa kęsami swojego posiłku w trakcie jedzenia – bo osobnik dominujący nigdy swojej porcji nie odstępuje – chyba, że skończył jeść i na resztę nie ma ochoty. Ponadto ten, kto stoi na czele hierarchii stada może odebrać smaczny kąsek swoim poddanym. Z tego swojego prawa musimy czasem korzystać, aby było ono dla psa oczywiste. Często stawać lub siadać na posłaniu psa – jemu zaś nie pozwalać wylegiwać się na meblach (lub jednym z nich) – my mamy prawo być tam gdzie chcemy, a zarazem chronić przed naszym „poddanym” swoje ulubione miejsca. Dominującą pozycję człowieka umacnia przyzwyczajenie psa do wszelkich zabiegów toaletowych i częste ich wykonywanie – opiekun może manipulować wokół ciała swego zwierzęcia kiedy i jak długo chce. Jeśli podniecony pies w zabawie zaczyna lekko „podgryzać” opiekuna, ten stanowczo mówi mu „nie” i kończy zabawę. Pies nigdy nie ma prawa używać wobec niego swoich zębów. Nie należy głaskać psa wtedy, gdy naprasza się pieszczot – to właściciel określa moment, kiedy ma ochotę pobawić się z psem. Nie podchodzi w tym celu do zwierzęcia, ale woła je do siebie. Także w innych sytuacjach obowiązuje zasada przywoływania „personelu” przez „szefa”. Przy wychodzeniu z domu pies nie może przepychać się przed opiekunem, ale podążać obok lub za nim – to wódz prowadzi, a poddani idą jego śladem. Na spacerze należy często zmieniać kierunek marszu nie wołając psa tak, aby stale zwracał on uwagę na poczynanie „przywódcy” i do nich się dostosowywał. Podobnie – jeśli pies zagradza nam drogę. Trzeba kazać mu przejść, a nie omijać go. Im częściej łamiemy podane wyżej zasady, tym większa szansa, że zwierzę „wpadnie na pomysł” przejęcia rządów. Powiedzą Państwo – każdą z tych zakazanych rzeczy robiliśmy tysiąc razy i nic się nie stało. To prawda. Ale nie oznacza to, że trafiając na psa żądnego władzy za swoje błędy nie zapłacimy. Zdolność do wrogo-agresywnego zachowania się psa wobec nieprzyjaciela lub rywala określamy mianem ostrości naturalnej (pożądanej). U podstaw tej cechy psiego charakteru stoją: poczucie własnej siły i wewnętrzna pewność oraz popęd dominacji. A więc czynniki zupełnie odmienne niż w przypadku szeroko omówionej przed chwilą ostrości pozornej. To właśnie na naturalnej ostrości psa zasadza się możliwość jego wykorzystania jako obrońcy lub stróża obronnego. Zachowania agresywne oparte na ostrości pożądanej są przejawem popędu obrony, ochrony terytorium i walki. Niektóre psy w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa opiekuna podejmują walkę z napastnikiem – wykazują popęd obrony. Zauważmy, że ta cecha naszych udomowionych psów stoi w niejakiej sprzeczności z obyczajami zwierząt dzikich. Tam zdarza się, że osobnik dominujący chroni słabszych członków swego stada (najczęściej dotyczy to szczeniąt lub młodzieży), natomiast w rozgrywkę między wyższymi rangą nie włączają się „poddani”. Tymczasem niektóre zwierzęta żyjące w społeczności ludzi uczestniczyć w odparciu ataku skierowanego przeciw swojemu przewodnikowi – przywódcy „stada”. Popęd obrony jest więc nieco „nienaturalny” i na pewno opiera się na silnym związku psa z jego opiekunem. Czasem może nosić charakter „zazdrości”. Warto podkreślić, że szkoląc psa obronnego w pierwszym etapie nauki jest absolutnie konieczne, aby przewodnik pomagał zwierzęciu w odparciu „ataku wroga”, a nie pozostawiał go samemu sobie, o czym szerzej powiemy w rozdziałach poświęconych szkoleniu. Nieco innym zjawiskiem jest ostrość naturalna, wynikająca z popędu ochrony terytorium. Prawie każdy pies wykazuje tendencję do określania granic swojej posiadłości i ich strzeżenia. To czego i w jaki sposób pilnuje, zależy w pierwszym rzędzie od jego inwencji. Obiektem chronionym może być własna buda lub kojec, mieszkanie właściciela i jego ogród, samochód, a także miejsce, w którym pies przebywa dopiero od paru chwil – przedział kolejowy, winda, czy nawet cztery metry kwadratowe wokół plecaka pozostawionego przez opiekuna. Pies określając sobie samodzielnie swój rewir wykorzystuje istnienie pewnych naturalnych granic, takich jak drzwi wejściowe, płot. U wielu psów występuje wzmocnienie reakcji ochrony w sytuacji fizycznego unieruchomienia (przywiązanie na smyczy w jakimś miejscu). Ten „efekt uwięzi” jest zjawiskiem bardzo powszechnym. Pies, który pozostawiony luzem pozwala spokojnie podejść do siebie każdemu, jeśli zostanie „zakotwiczony” w miejscu może zacząć atakować. Dlatego bardzo niedobrym pomysłem jest „zaprzyjaźnianie się” na przykład z pieskiem, który zaczepiony na smyczy czeka przed sklepem na swego pana. Wynika to z dwóch zjawisk – unieruchomienie nie daje psu nieco lękliwemu szansy ucieczki (ostrość pozorna), a zarazem dokładnie wyznaczamy „jego” teren, nawet jeśli zwierzę znalazło się na nim przed chwilą i na krótko. Możemy powiedzieć, że smycz stanowi dla psa pewne oparcie psychiczne i wzmacnia reakcje obronne u większości zwierząt. Formą ochrony terenu może być zarówno sygnalizowanie obecności intruza, próba jego odstraszenia jak i w przypadku psa ostrego podjęcie walki w obronie swego stanu posiadania. Szkolenie psa stróżującego odwołuje się do jego naturalnego popędu ochrony i polega na jego rozwijaniu i kształtowaniu w pożądanym przez opiekuna kierunku. Niezależnie od tego, czy szkolimy psa na agenta ochrony osobistej czy mienia, nasze działania będą szły w kierunku wzmacniania i kierowania rozwojem naturalnej ostrości i w tym miejscu musimy wspomnieć o jeszcze jednym (obok popędu ochrony i obrony) warunkującym je czynnikiem – popędzie walki. Dążenie do przeciwstawienia się napastnikowi (temu, kto narusza granice lub bezpieczeństwo opiekuna) jest przyczyną zachowań agresywnych. Sama sytuacja walki stanowi natomiast moment, kiedy pies ma możliwość wyładować swą energię, sprawdzić siłę i wygrać z wrogiem. U młodego psa wychowanego w normalnych warunkach domowych zachowanie agresywne (ostrość naturalna) nie mają okazji się wyzwolić – nikt rozsądny nie pozwoli mu naprawdę zaatakować człowieka czy innego zwierzęcia. W momencie rozpoczęcia szkolenia pokazujemy naszemu podopiecznemu, że są sytuacje, kiedy może i powinien przeciwstawić się wrogowi. Aranżujemy odpowiednią sytuację prowokując psa do działania. W trakcie takiej lekcji pies „wygrywa” z nieprzyjacielem, czuje smak zwycięstwa – nawet jeśli w pierwszym momencie był nieco zdezorientowany. W miarę powtarzania ćwiczeń z zakresu obrony pies coraz lepiej się bawi, walka staje się dla niego podniecającą przyjemnością. Dla psów szkolonych sportowo widok pozoranta ubranego w obronny rękaw jest sygnałem, że oto już za chwilę rozpocznie się wspaniały pojedynek. Pies stróżujący bacznie śledzi przechodzące koło furtki osoby w nadziei, że może któraś z nich wpadnie w jego paszczę. Pies obronny na spacerze szuka tego, kto zechce zaatakować jego pana i sprowokować bitwę. Wydaje się, że popęd walki zaczyna wychodzić na pierwszy plan – nie jest aż tak ważne, aby obronić swój teren czy opiekuna – bo to i tak nastąpi, ale żeby móc sobie powalczyć. O negatywnych konsekwencjach rozwijania się u psa popędu walki, polegających na wyrobieniu się skłonności do awantur i możliwości wystąpienia nieuzasadnionych (z naszego punktu widzenia) zachowań agresywnych można mówić wiele. Tu chcemy podkreślić, że opisany wyżej schemat rozwoju ostrości naturalnej psa w czasie szkolenia do obrony lub stróżowania występuje zawsze. Ciekawym przypadkiem psychologicznym są psy, których agresywne zachowania nie mają żadnego związku z popędem obrony lub ochrony, ale stanowią czysty wyraz popędu walki. Są to psy o wybitnej pewności wewnętrznej. W wypadku zagrożenia przez bardzo silnego przeciwnika mogą się wycofać, dotyczy to zwłaszcza rezygnacji z walki o dominację z własnym opiekunem potrafiącym na co dzień przekonać je o swej nadrzędnej roli. Przewodnika traktują więc, podobnie jak dzikie zwierzęta, jako kogoś o niekwestionowanym autorytecie, tak dużym, że nie wymagającym wsparcia ze strony swojej skromnej (w stosunku do nich) osoby. Ktoś, kto pojawia się na ich terenie nie stanowi także żadnego zagrożenia – taki pies pozbawiony jest silnego popędu ochrony i nie widzi nic zdrożnego w tym, że jakiś człowiek po nim się porusza. Zwierzę może być przyjaźnie nastawione do wszystkich, a w każdym razie kompletnie pozbawione nieufności i obawy wobec kogokolwiek. Możliwość przygotowania takiego psa do obrony lub stróżowania istnieje, o ile zwierzę jest obdarzone popędem walki. Jeśli przekona się, że wspaniałą formą aktywności jest gryzienie, poświęci się bez reszty poszukiwaniu okazji do takich zachowań. Problem leży w tym, że pies taki może być niebezpieczny i wymaga niezwykle ścisłego nadzoru. Silnie rozwinięty popęd walki możemy porównać do popędu łowieckiego psów myśliwskich. Terier nie walczy z dzikiem dlatego, że właśnie jest głodny, nie po to aby zdobyć garść żołędzi, samicę, rewir do polowań, pozycję w stadzie czy cokolwiek innego. Kieruje nim przede wszystkim pasja do polowania. Pies o wybitnie rozwiniętym popędzie walki, jakiego właśnie opisujemy, mimo że w istocie niczego i nikogo nie broni, a po prostu znajduje niebywałą radość w starciu z dowolnym przeciwnikiem, może być wyszkolony do obrony lub stróżowania. Wymaga jednak bardzo umiejętnego prowadzenia przez niezwykle doświadczonego przewodnika.
Do góry